Jurta a mój nowy dom

Dzień jak co dzień

Poniedziałek to już piąty dzień z rzędu, który w całości spędzę na budowie. Podkreślam w całości, bo dom buduję już od prawie dwóch lat. I podobno, a to zdanie znawców, całkiem szybko nam idzie. Piąty dzień, kiedy to wpasowuję się w rytm budowlanki: start o 7:30, a o 10:00, nawet gdyby się waliło i paliło; kawka i śniadanko, ten czas bardzo mi się podoba i wierzę, że można się do niego przyzwyczaić na tyle mocno, by nie chcieć z niego zrezygnować za nic na świecie. Potem kolejne godziny pracy: mierzymy odległości pomiędzy lampami na suficie, podwieszamy sufit w łazience, montujemy meble w lamusie, jeszcze z doskoku kilkanaście telefonów: trzeba zamówić brakujące kostki brukowe, potwierdzić odbiór śmieci, umówić się z panem od blatów i przypomnieć się w Urzędzie Gminy o wymianę kratki przed domem. Wybija 14:00 przerwa na kawę. Tak samo przyjemna jak śniadaniowa, teraz drożdżóweczki, ciasteczka, batoniki. Naprawdę jak na dobrej wycieczce. Widoku jeszcze tylko brakuje, by tak w całości delektować się „piękną” przerwą. Ale ostatnia prosta przede mną.

Jurta od środka

I kiedy ja tu od dwóch lat zmagam się z belkami, stalą, betonem, zbrojeniami, aluminium i tonami gliny przyszła mi na myśl Mongolia. Zanim tam wyruszyłam szukając ciekawostek o kraju natknęłam się na całkiem obszerne opisy dotyczące budowy i składania jurt – czyli tradycyjnych domów mongolskich. Jurta to namiot tylko taki podkręcony, specjalnie wyściełany filcem, bez okien bocznych za to z podwijanymi bokami, które działają niczym wentylacja. Na górze jeden otwór, spełniający bardzo wiele różnych funkcji: a to komin, a to kanał wentylacyjny, może być też po prostu świetlik. Mamy jeszcze konstrukcję drewnianą przypominającą zbite z boazerii krzyżaki, które mogą się składać i rozkładać przy odpowiednim naciągu. Bywają jurty jednokolorowe, ale częściej są pięknie zdobione, nie tylko kolorami, ale nawet misternymi wzorami. Do tego ściśle przestrzegany sposób ustawiania takich jurt z wejściem od południa, by unikać chłodnych wiatrów z północy i łapać ciepło w ciągu dnia, a lato w Mongolii trwa bardzo krótko.

Kawalerka w jurcie?

Zapytacie, czy to wszystko? Tak, na około 30 metrach kwadratowych żyje cała rodzina mając absolutnie wszystko co im jest niezbędne do życia. Wnętrze takiej jurty podzielone jest na część damską i męską. W damskiej mebelki, toaletka, szafa na ubrania, zlew, kuchnia z paleniskiem wkopanym pod ziemię, wielkie otwory na gary, lusterko i misy z fermentującym mlekiem, suszący się ser i podwieszone pod dachem mięso. Po stronie męskiej za to siodła, ekwipunek do jazdy konnej, broń, naboje, sofa, nierzadko też telewizor. Jest też część dla gości. A gdy są małe dzieci zmieszczą się jeszcze chodziki, zabawki, odpychacze, grzechotki, kocyki. Czy to możliwe, by to wszystko znalazło dość miejsca w jednym pomieszczeniu? Gdybym tam nie była i nie widziała na własne oczy, mogłabym pewnie tak jak Wy powątpiewać, jednak zapewniam, że jest to możliwe.

Jak je porównać: nasz dom i jurtę

I jak się mają do tego domu moje kolejne pomieszczenia, wysokie sufity, okna na pół domu? Dwa lata pracy u mnie a tam w Mongolii zaledwie godzina na złożenie i tyleż samo czasu na rozłożenie jurty. Liczyłam, że będąc na miejscu uda się nam zobaczyć jak składa się taką jurtę. Podobno to jedna z atrakcji turystycznych, nam nie było dane, by płacić specjalnie za składania lub rozkładanie jurt. Byliśmy tam pod koniec sezonu, kiedy Mongolia szykowała się już na zimę, czując oddech nadciągających śniegów i mrozów. Widzieliśmy jurty nocą, kiedy kładliśmy się spać, jeszcze tliły się w nich rozpalone kozy i dymiąc ogrzewały całe wnętrze, by rano, kiedy my szykowaliśmy się do dalszej drogi te same jurty jechały już na przyczepach w nowe miejsca. I tylko wielbłądy, które niegdyś targały takie jurty na garbach zostały zastąpione na przyczepy aut. Poza tym nic się nie zmieniło…

Czytaj relację z Mongolii

Wyjazd do Mongolii


  • udostępnij:

2 Comments Add yours

  1. Piotr Kubiak pisze:

    Estera jest mistrzem świata w organizowaniu podróży po świecie. Dla Niej nie ma nieznanych miejsc. Wielokrotnie to sprawdziłem i jestem Jej bardzo wdzięczny.

    1. estatravel pisze:

      Piotrze! Dziękuję za te słowa! Podróże to mój żywioł. Teraz w turystyce jest dużo trudniej, ale nie poddajemy się! Serdecznie pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *