TOP 5 miejsc na smaczne jedzenie w Tel Avivie

Trzy dni wystarczyły nam na stworzenie własnej mapy ulubionych miejsc w Tel Avivie. Podróżując z dzieciakami musimy być bardziej tolerancyjni jeśli chodzi o kuchnię i jej smaki.

@estatravel TOP 5 miejsc na smaczne jedzenie w Tel Avivie! Trzy dni wystarczyły na stworzenie mapy ulubionych miejsc w Tel Avivie. #estatravel #telaviv #izrael #top5 #foodie #foodlover #eatandtravel ♬ Ballet song like "Waltz of flowers" _ 5 minutes(965273) – yulu-ism project

Zobacz naszą relację z rodzinnego wyjazdu do Izraela podczas ferii zimowych.

1.Cafe Silvia z widokiem

Cafe Silvia – to miejsce bardziej dla dużych niż małych. Dostaje ode mnie 10 punktów za swoją lokalizację.

Mała kawiarnia mieści się w samym porcie bezpośrednio przy murze oddzielającym morze od lądu. Tu przychodzi się dla widoku, dla kawy też, ale przede wszystkim dla widoku.

Wysokie hokery ustawione tuż przy murze narzucają wręcz luz i zapatrzenie.

Większość gości rozsiada się bardzo wygodnie zarzucając nogi wysoko na mur i popijając kawę, sok albo czekoladę patrzy się na wprost.

Błękit wody jak okiem sięgnąć, klucze ptaków na niebie, obok marina. Można tu dotrzeć spacerem, ale można też jak robi to większość przyjechać na rowerach miejskich albo na hulajnodze elektrycznej.

Nie możecie przegapić tego miejsca!

2. Abu Hassan i najlepszy hummus

Abu Hassan – jeśli jesteście w Jaffie i zwiedziliście już pchli targ, wspaniałe muzea i okoliczne piękne wąskie uliczki a macie ochotę na coś niewielkiego, taką przesmaczną i bardzo lokalną przekąskę w ciągu dnia to wybór jest bardzo łatwy i oczywisty.

Abu Hassan to zupełnie niewyglądająca mała restauracyjka na rogu ulicy jednokierunkowej. Poznacie ją z daleka, bo dla wielu stałych bywalców dania podawane są wprost do samochodu, kierowcy nie muszą nawet wysiadać, ale na chwile blokują szereg aut za nimi.

Wielkich nerwów nie ma, bo każdy w Tel Avivie zna to miejsce. Jest kilka stolików wewnątrz, jest też kilka, najbardziej pożądanych na zewnątrz.

Nie ma menu – bo danie jest jedno. Hummus, do tego ciepły chlebek prosto z pieca, oliwki, pikle, ostry sos chili, surowa cebula. Hummus aksamitny i puszysty, rzeczywiście zasługujący na miano zwycięzcy. I co ważne tani jak na warunki izraelskie. Poza jedzeniem na miejscu, można wybrać opcję na wynos i zrobić sobie piknik na pobliskiej plaży.

Anita – najlepsze lody w mieście Anita – najlepsze lody w mieście. Nie ma w tym przesady, smaki są naprawdę wyborne. Po jednej stronie do wyboru do koloru: lody owocowe, poza truskawką, maliną czy cytryną sporo wpływów lokalnych i są lody z daktylami czy z sezamem.

Po drugiej stronie takie wielkie lodowe pokusy o smaku czekolady, pistacji, słonego karmelu, bezy, orzeszków nerkowca w karmelu.

Porcje są wielkie, podawane w wafelkach lub kubeczkach. Dla kawoszy do wyboru cały szereg trunków. Co ważne przez zamówieniem swojego smaku można popróbować mini porcji na łyżeczkach. Zajrzyjcie tu koniecznie. Tu obok jest też ich filia w wersji lody jogurtowe.

4. Meat me dla mięsożerców

5Meat me – nie zawiedziesz się, będzie mięsko ale w lokalnym wydaniu. Kucharz, właściciel, animator wszystko w jednym, usadza swoich gości, a 5. potem na ich oczach przygotowuje dania.

Menu wypisane na stojaku wprost na drodze jest proste i bardzo przejrzyste. Dozwolone są wariacje, bo dzieci nie chcą na ostro, albo niekoniecznie lubią pikle.

My zajadamy się wielką porcją hummusu – naprawdę dobrego, do tego mamy pity czyli typowe małe chlebki kieszonki, do których zamówiliśmy wołowinę jako shoarmę albo sznycelki z kurczaka.

Poza tym na stole jest sałatka najbardziej typowa, czyli ogórki i pomidory, kiszone ogórki, smakują swojsko, mamy też pikle. Dzieciaki zachwycone. A trafiliśmy tutaj dzięki sąsiadowi przez ścianę, który serwuje wyborne sabich, czyli chlebki nadziewane warzywami z dodatkiem sosów i tahiny. Te także polecamy, bo sam ich wygląd był bardzo przekonujący.

5. Stary człowiek i morze

Old man and the sea – mamy restaurację na wieczór, bo wtedy tutaj jest najpiękniej. Usytuowana w samym porcie ma znowu widok wart miliony.

Zachód słońca – wtedy panuje tutaj najlepsza atmosfera.

My trafiamy tutaj w piątkowy wieczór, kiedy wiele innych miejsc jest zamkniętych. Zasiadamy na zewnątrz jak wielu innych gości i od razu dostajemy mnóstwo małych miseczek wypełnionych samymi dobrociami. Hummus, tahina, sałatka, pikle, buraczki, marchewka, kolorowe marynowane warzywa, wspaniała cieciorka.

Dopiero wtedy dostajemy menu i wybieramy sobie konkretne dania. Polecamy plater z owocami morza, jadłyśmy we trzy i żadna z nas nie była głodna. Kebab z wołowiny na szpadzie zachwycił Olka a Maciej wybrał smażonego okonia morskiego podanego w całości. Wszystko było bardzo świeże i bardzo smaczne.

Ja dodam do tego panującą w lokalu atmosferę, którą lubię, jest gwarnie, jest głośno, kelnerzy uwijają się między stolikami, są bardzo uważni, uzupełniają puste miseczki na bieżąco.

W kuchni, która częściowa jest kuchnią otwartą, a i przeszkloną, można z bliska zobaczyć jak przygotowywane są te posiłki.

Do jedzenia podano nam lemoniadę cytrynową, a na koniec już poza rachunkiem były pączusie w wodzie różanej i kawa z kardamonem.

Mały gest, a bardzo mile wieńczy taką ucztę.

Co ważne w rachunku wyszczególnione były tylko pozycje z karty, wszystkie dodatki nie są płatne, wliczone są w klimat i zwyczaje tego miejsca.

Smaczny Tel Aviv

Tel Aviv to bardzo smaczne miejsce, i gdyby nie konieczność ograniczenia się do tylko 5 top miejsc, opisałabym inne równie wyborne miejsca na mapie tego miasta. Zostawię je na kolejne TOP 5 albo na następną wizytę w Izraelu.