Jesteśmy w samolocie na Sokotrę. Przed nami tygodniowy pobyt na jemeńskiej wyspie. Lecimy rodzinnie, dwójka dorosłych i trójka dzieci. Najmłodsza Zosia ma sześć lat.
Rodzinna wyprawa na Sokotrę
Wybrałam ten kierunek, bo wyspa jest piękna, dziewicza, dzika i nie jest naznaczona cywilizacją. Mamy wiele obaw związanych z „wyjątkowymi” warunkami podczas pobytu. Zrezygnowaliśmy z pobytu w hotelu, ani jednej nocy nie zaplanowaliśmy w żadnym z kilku hoteli dostępnych na wyspie. Wszystkie one mieszczą się w stolicy. W jednym z nich, najlepszym podobno, i najdroższym (!) – noc w jedynce ze śniadaniem kosztowała mnie równo 100 USD – nocowałam trzy noce w marcu minionego roku.
Najlepsze hotele na wyspie
Hotel leży w sercu stolicy Hadibu. Prowadzi go Jemeńczyk z lądu, który łączy bardzo wiele ról. Poza tym, że pracuje w recepcji, zarządza internetem, który jest tutaj rzadkością, a tylko on zna tajemne hasła: dla gości jedno i dla specjalnych gości drugie. Jednocześnie spełnia się nawet bardziej w roli policjanta. Wie wszystko, o której kto wchodzi, o której wychodzi, dokąd idzie i po co, z kim. Rejestruje dokładnie wzrokiem każdy ruch gościa, nawet okna pokoi wychodzące na wewnętrzny dziedziniec ma pod nadzorem, by móc lepiej panować nad sytuacją. Ten sam pan wczesnym rankiem przygotowuje śniadanie, by być bardziej precyzyjną, muszę dodać, że dba o ostatni szlif śniadania, ustawia różne szklaneczki i układa chałwę na talerzykach.
Niczym najlepszy concierge poleca swoich braci, szwagrów i upatrzonych kontrahentów lokalnych, gotowych na spełnienia marzeń turystów o największych atrakcjach na wyspie.
Hotel na pewno nie zasługuje na miano najlepszego na wyspie, ale ponieważ konkurencja jest bardzo ograniczona, nie musi specjalnie zabiegać o reputację. Pozostałe dwa hotele to zaledwie kontenery ustawione jeden obok drugiego, stanowiące pokoje dla turystów.
W małych pokojach jest łazienka i klimatyzacja, a obie są na wyspie rarytasem.
Namioty na Sokotrze
Namioty, do tego małe typu igloo, to wyzwanie nie tylko dla małych, też dla dużych. Na wyspie jest gorąco, duszno i wilgotno, siedzenie w namiocie nie jest przyjemne ani łatwe. Noc, kiedy temperatura lżeje tylko o kilka stopni, a do tego często fale oceanu biją niemal o przedsionek namiotu, to nie lada wyzwanie dla wrażliwców. Na szczęście można zdjąć tropik i będzie chłodniej, można spać pod gołym niebem, co jest i przyjemne i bezpieczne. Największym zagrożeniem w obozowiskach są kozy i sępy egipskie, które zwabione resztkami jedzenia buszują w śmieciach w poszukiwaniu smacznych kąsków.
Jak wyglądają łazienki?
Łazienki to chyba najczęściej wymieniany temat, który budzi wiele obaw i wątpliwości. Typowych, murowanych, z sanitariatem, prysznicem nie ma w ogóle. Te lepsze to murowane budki, gdzie rzeczy przewiesza się na rurze prysznica i myje pod strumieniem wody, bez możliwości wyboru pomiędzy ciepłą czy zimną.
Toalety to często tylko ustawione w małych pomieszczeniach sedesy. Ale bywają miejsca, gdzie nie ma żadnego zaplecza i wszystkim steruje natura.
Tydzień bez Internetu?
Wreszcie internet, nie do końca dzieciaki wierzą mi, że na tydzień będą odcięte od świata. Nie ma tu żadnego dostępu do sieci. Karty sim nie działają, bo nie ma sygnału. Można próbować z kartą sim z Emiratów, ale należy liczyć się z tym, że poniesione koszty nie przełożą się na ilość dostępu do sieci. Czasami przy przekaźnikach można liczyć na pół kreseczki połączenia ze światem.
Skąd brać prąd?
Prąd – pod namiotami nie ma go wcale. Można doładować swój sprzęt z powerbanków, które wieziemy na wyspę, można trochę energii czerpać w samochodach, o ile działa gniazdo do ładowania. Są turyści, którzy jeżdżą z własną baterią słoneczną, są i tacy, którzy ograniczają liczbę sprzętów do telefonu i latarki. Nie ma jak ominąć tych braków.
Wszyscy jesteśmy ciekawi, jak nam będzie na wyspie.
Co będziemy jeść?
Zosia ubolewa nad brakiem mięsa, które uwielbia. A Sokotra rybami stoi. To najczęstsze danie serwowane przez naszego kucharza. Ryż z dodatkami, warzywa i kawałek ryby. Koza jest przewidziana raz i to w lesie drzew smoczych. Jak nam szczęście dopisze, możemy liczyć na owoce morza: kraby, homary, krewetki. Zobaczymy.
Jednak nutella i serek w trójkącikach nieco uspokoił moją rodzinę gotową na wyzwania.
Za tydzień podsumuję nasz pobyt na Sokotrze i zobaczymy, ile z naszych obaw było zasadnych. A może okaże się, że zupełnie coś innego stanowiło największe kłopoty.
Przed rokiem gościłam na wyjeździe indywidualnym rodzinę z dwiema dziewczynkami. To jak dotąd jedyna rodzina z dziećmi, którą wysyłałam na wyspę. My teraz mamy nadzieję przejąć rekord minimalnego wieku odwiedzających. Liczebnie jesteśmy już bardziej liczni. Tylko dla naszej piątki trzy auta, siedem osób do obsługi.
Ahoj przygodo!