Podróżują teraz tylko bohaterowie i szaleńcy
Myli się ten, kto myśli, że podróżowanie teraz to nadal wakacje i relaks. Niestety, to poza wielką odwagą i nutą szaleństwa, także całkiem sporo stresu.
No bo najpierw trzeba wybrać kierunek, a teraz nie kierujemy się ani sercem, ani rozumem, ni modą na szczególny kierunek, a nawet nie marzeniami o wyśnionej krainie, teraz śledzimy w napięciu kolejne doniesienia ze świata, najnowsze regulacje w ruchu samolotowym czy rozporządzenia poszczególnych rządów. W niepamięć poszły wakacje planowane z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, teraz decyzje zapadają na kilka dni przed wylotem – nie dziwi nic.
Podróżowanie i loty w dobie covida
Kiedy jest już kierunek, na pozór bezpieczny, trzeba rozejrzeć się za lotami, bo jednak skupiamy się na dalszych krajach europejskich albo na krótkich wypadach, gdzie na dojazd samochodem najzwyklej w świecie czasu brak. I tu też pod górkę, bo linie lotnicze reagując na najnowsze doniesienia najpierw ogłaszają swój nowy rozkład lotów, by po wielkich akcjach promocyjnych zaledwie po tygodniu, czy dwóch, anulować część połączeń, a pozostałe przenieść najczęściej do Warszawy albo Modlina. Ale kiedy i to się uda, czyli mamy bilet i mamy kierunek, to nadal w napięciu czekamy do dnia wylotu.
Więcej nie wiadomo niż wiadomo
I wcale nie jest to czekanie w spokoju, bo w każdej chwili możemy wpaść w kwarantannę, albo co gorsza zachorować. Podróżują rodzice, których dzieci chodzą do szkół, przedszkoli, spotykają się tam z innymi dziećmi, za granicę latają też i to dość często lekarze, nauczyciele, księgowi – nie chciejcie wiedzieć z iloma osobami w tygodniu mają styczność. Ale załóżmy, że i ten warunek spełniliśmy.
Pakowanie wydaje się być najprzyjemniejszą częścią wyjazdu, no bo poza kompletem obowiązkowych maseczek, reszta bez zmian. Czyli uwzględniamy miejsce wypoczynku, w atmosferze lekkiego reisefieber, bo jakże by bez dopinamy walizkę i jedziemy na lotnisko.
Nie zmienił się czas przed odlotem. Zalecane dwie godziny to teraz czas mocno zawyżony. Po pierwsze na płytę lotniska wejść mogą tylko pasażerowie lotów, po drugie, odprawa przebiega bardzo sprawnie. Samoloty i tak nigdy nie są pełne, w zależności dokąd lecimy, różne panują zwyczaje, ale nie sprawdza się aż tak bardzo skrupulatnie kilogramów, czy nie mierzy i waży walizek.
Czasem tylko trudno się dogadać, bo maseczka tłamsi nawet najbardziej donośne głosy.
Odprawa i kontrola bezpieczeństwa także zamaskowana. Idzie sprawnie.
Przyjazne lotniska
Co drugi fotel w poczekalni zaklejony taśmą to wymuszony dystans społeczny, czasem nawet dla mamy i dziecka albo pary. Boarding też raczej bez dystansu, za to cały czas w maseczkach. Idziemy najczęściej gęsiego, potem w autobusach dość gęsto i wreszcie sam samolot.
Są przekąski, są zakupy na pokładzie, maseczki od początku do końca lotu.
W zależności dokąd lecimy różne panują zwyczaje na miejscu. Prawie wszędzie wypełnia się jeszcze na pokładzie formularz zdrowotny. Na miejscu mierzona jest temperatura.
Czasem zdarzają się wyrywkowe kontrole i wymazywanie na lotnisku. Niektóre linie lotnicze, ale i kraje wymagają ważnego testu na covid przy przekraczaniu granic.
Pustki w miastach
Kiedy i te wszystkie obostrzenia nas nie zniechęcą, podróżowanie będzie już tylko piękne! Ludzi mało, zabytki w pełnej krasie i nawet w takich turystycznych kotłach jak Rzym, Lizbona, Paryż, Wenecja, Mediolan, Florencja — wszystkie największe atrakcje świecą pustkami.
Nie ma kolejek, nie trzeba kupować biletów na miesiąc w przód. Albo właśnie trzeba, bo bez nich nie wejdzie się do obiektu, nawet jeśli będzie zupełnie pusty. Rejestrując się w internecie zostawiamy swoje dane osobowe.
Podobnie wygląda to podczas wizyt w prywatnych domach, winnicach, u producentów oliwy czy sera. Właściciele dbają o to, by zostawić pełną listę z imionami i nazwiskami gości oraz numerem kontaktowym.
Wysoka cena za podróżowanie — przymusowa kwarantanna
Nie wspomniałam jeszcze o kwarantannie, która jest najczęstszym powodem odkładania planów wyjazdowych. Nikt nie ma ochoty spędzić tygodnia w niezapomnianym miejscu, by potem siedzieć w zamknięciu kolejnych kilka dni. Może być jeszcze gorszy scenariusz, czyli kwarantanna zaraz po wlocie do danego kraju i zamiast spacerów po starówce czy pierwszego kieliszka schłodzonego białego wina z tostowanym chlebem z pomidorami i bazylią jest odsiadka w zamknięciu, czasem w miejscu wskazanym przez przyjmujący nas kraj.
To też sposób na ożywienie martwych hoteli, np. w Etiopii rząd sugerował wybór tylko pomiędzy hotelem 5* a hotelem 5* oczywiście na koszt odwiedzającego. I choć standard znacznie odbiegał od 5* jakie znamy u siebie, to cena wydawała się być nawet wyższa.
W podróży wszyscy są rodziną
Czasem może być trudno rezerwując stolik w restauracji, bo albo trzeba będzie nakłamać, że te kilkanaście osób dookoła to najbliższa rodzina, by właściciel nie narażając siebie na mandat mógł nas usadzić obok siebie przy jednym stole. A jak się nie jest rodziną, to zawsze można siąść na jeden czy dwa posiłki przy stolikach ustawionych obok siebie.
Mamy jeszcze ograniczoną liczbę osób, która może przebywać jednocześnie w restauracji, barze, nawet sklepie z pamiątkami. Wszędzie płyny do mycia rąk, właściciel upominający swoich gości o konieczności nakładania maseczek.
Czas na podróżowanie! Jedź teraz!
Wyjątkowy mamy czas i wyjątkowe są teraz podróże. Wiem jedno, że nikt, kto podejmie decyzję o wyjeździe w tych czasach nie będzie jej żałował. Podróżowanie w obecnych czasach, oczywiście przy zachowaniu wszystkich środków bezpieczeństwa, unaoczni nam świat, który zatrzymał się i wygląda zupełnie inaczej niż zwykle.