Cały weekend zaplanowałam na otwarcie domków Żurawia i Czapli. Zjechało się 40 osób, mieszkaliśmy w Kamratce, dwóch nowych domkach oraz po sąsiedzku u Pana Andrzeja.
Powitał wszystkich żur Babci Ewy. Obiecany spacer nocą nad jezioro z latarkami był atrakcją i to wcale nie tylko dla dzieci.
Śniadania w specjalnych koszykach dostarczyliśmy pod drzwi każdego z domków a o 10:30 Olek zebrał dużych i małych na ekscytujący mecz w piłkę nożną na wielkim boisku.
Spontaniczny przystanek nad jeziorem zamienił się po meczu w radosną kąpiel, do wody w gatkach wskoczyli i mali i duzi, i Dziewczyny i Chłopaki. Woda w jeziorze w czerwcu bajka, a plaża tylko dla nas.
Przyszedł czas na oficjalne otwarcie, było przecinanie czerwonej wstęgi, podziękowania i kwiaty dla dobrych duszków całej budowy.
Potem lał się szampan strumieniami, był najprawdziwszy tort niespodzianka z miniporcjami oznakowanymi logo Żurawia i Czapli w prezencie od Izy, tort bezowy z malinami i racami.
Obiad tradycyjny jedzony na tarasach, na kanapach i przy stole, gdzie kto znalazł kawałek miejsca.
Popołudniem pływaliśmy z Olą i Darkiem po Krutyni, ku uciesze dzieci na rzece było już bardzo spokojnie i pięknie, widzieliśmy małe nury, łabędzie z młodymi, mnóstwo niebieskich ważek, a i przystanek na kąpiel był zaplanowany.
Starczyło nam sił na wielkie ognisko i grilla przy współudziale kulinarnym wszystkich Gości.
Niedziela wcale nie leniwa, najpierw pyszne śniadanie wzmocnione specjałami Asiuni z Kromki, a potem wspólne podchody i wiele śmiesznych zadań, wielki finał znowu w wodzie nad jeziorem. Na obiad pierogi, przepyszne, bo niemal zabrakło dla kucharzy…
Kawa, ciasto i niestety rozstanie, ale nie na długo. Domki czekają!