Lazurowe Wybrzeże w styczniu – świetny pomysł

[su_carousel source=”media: 728,725,724,723,722″ link=”lightbox” title=”no”][su_carousel source=”media: 381,377″ link=”lightbox” title=”no”][/su_carousel]

Lazurowe Wybrzeże choć francuskie to cudne!

Od razu tłumaczę ten atak na Francję, nigdy mnie ona jeszcze nie rozkochała w sobie na zabój. I choć miałam wiele udanych prób rozkoszowania się Francją, choćby dwa ostatnie wypady kulinarne do Paryża to Francja czeka jeszcze na swoją kolej by zająć wiodące miejsce na mojej liście ulubionych państw świata, choć ten właśnie pobyt zmusza mnie do odszczekania swoich wątpliwości co do uroków tego kraju. A i bez znajomości francuskiego da się teraz dotrzeć o wiele dalej niż jeszcze kilka lat temu.

Cote d’Azur jak cudownie to brzmi

Odkryłam na nowo Lazurowe Wybrzeże, właśnie wróciłam z tygodniowego pobytu w Nicei. Termin został niejako narzucony odgórnie przez odbywający się tylko raz w roku Międzynarodowy Festiwal Cyrkowy w Monte Carlo. To zupełnie osobny temat. Na inny wpis. Ale już teraz mogę tę imprezę gorąco polecać.

Wróćmy jednak do Lazurowego Wybrzeża, by nie gonić jak to zwykle na objazdówkach i móc nacieszyć się atmosferą miasta przecudnie położonego nad wodą polecam Niceę. Piękne miasto, choć bardzo gęsto zapełnione kamienicami, zresztą bardzo gustownymi , mające niesamowity klimat. Zrezygnujcie z hoteli, poszukajcie jak my noclegów w centrum w apartamentach. Gdzie okiem sięgnąć, szerzą się oferty prywatnych właścicieli oferujących małe mieszkania w centrum lub na Starym Mieście i te lokalizacje polecam. Poza całkowitą niezależnością i swobodą macie wolną rękę i swój dom na kilka dni pobytu. Zawsze nieopodal znajdziecie cukiernię, piekarnię, mały sklep spożywczy, gdzie kupicie na śniadanie  świeżutką jeszcze ciepłą bagietkę, sutą porcję dżemu lub słoik nutelli to by być w nurcie słodkich śniadań francuskich, a jeśli wolicie ser lub szynkę, voila to też pod ręką. A w hotelu już nie zawsze. Problematyczne może być parkowanie, nie tylko w Nicei ale na całym Lazurowym Wybrzeżu.

Postaw na własne auto

Warto wynajmując samochód wczytać się w rozkład parkingów i trochę policzyć wydatki. Parkowanie na ulicach jest płatne w określonych godzinach, zazwyczaj od 9 do 20 w dni tygodnia i darmowe w weekendy. Nie wszędzie jest tak samo. Dużą niedogodnością jest konieczność wykupowania kolejnych bilecików za parkowanie na ulicy w wyznaczonych miejscach co dwie godziny, co może skutecznie pokrzyżować plany dłuższego zwiedzania. Wtedy lepiej rozejrzeć się za parkingami podziemnymi i ich specjalnymi ofertami parkowania przez kilka dni. A i parkowanie na ulicy nie jest aż takim koszmarem, pamiętajcie by w wypożyczani nie zaszaleć wybierając limuzyny tylko gustowne im mniejsze autko tym lepiej. Przypomnicie sobie parkowanie w kopercie jak z egzaminu na prawo jazdy.

Jeszcze o takim parkowaniu na ulicy podczas zwiedzania, takie 2 godziny to idealnie wymierzony czas na zwiedzanie miasteczek takich jak Antibes, Menton, Turbie, Eze. W innych większych musicie podzielić pewnie zwiedzanie na dwa bloki i wrócić by wykupić kolejny bilecik. Może wymaga to trochę fatygi ale na pewno warto i tak zostać przy własnym samochodzie.

Pięć dób w Nicei – ile udało się nam zobaczyć?

Pamiętajcie, że sporą część każdego dnia kradł nam cyrk. Mimo tego pierwsze popołudnie tuż po przylocie poświęciliśmy na zwiedzanie Nicei, zupełnie intuicyjnie, bez mapy, wyszliśmy i od razu trafiliśmy na deptak, a on zabrał nas nad wodę. Stąd już wszędzie było blisko. Kolejny dzień to cyrk i Monte Carlo. Tu także jest co oglądać: Casino, Pałac Książęcy, wspaniała marina, okolice helioportu. Dzień trzeci to wycieczka do Eze, Turbie i kolejny spacer po Nicei. Następny dzień to wycieczka do Antibes aż do Cannes i na sam koniec Menton i Stare Miasto w Nicei.

Imponująca trasa i wspaniałe widoki. Największą niespodzianką okazała się pogoda. I choć spodziewałam się mini wiosny, to ta powitała nas w pełnym kwiecie. Ponieważ to cyrk zadecydował o styczniowym terminie nie mogłam mieć wygórowanych oczekiwań co do pogody. Ale chętnie bym wróciła tam o tej samej porze za rok czy dwa. Niezbyt tłoczno, choć to przecież region bardzo turystyczny, wspaniałe zabytki pootwierane do zwiedzania, pogoda zachęcająca do długich wycieczek, słońce, woda i góry- to muszą być genialne widoki. I pewnie znalazłoby się kilka zamkniętych restauracji czy barów, które wypisałam sobie na liście topowych a i promenada tu i tam była teraz remontowana i czyszczona na pełnię sezonu to i tak polecam i to bardzo wypad na Lazurowe Wybrzeże. Kto wie, czy następnym razem nie zakotwiczymy w okolicach Marsylii by móc w podobny sposób zwiedzić drugą część wybrzeża.