Król Solomon

Trudny początek

Poznajcie Solomona. Pochodzi z małej wioski na południu Etiopii. Urodził się w wielodzietnej rodzinie. Jego mama była (na szczęście!) pierwszą żoną ojca, który dość szybko zmarł. Na tyle szybko, że Solomon (wtedy dwulatek) wcale go nie pamięta, a mama, wychowując samodzielnie przez 6 lat swoje dzieci, korzystając z przywileju bycia pierwszą żoną, dzięki czemu rodzina miała swój własny domek i kilka zwierząt, szukała pomysłu na siebie, dzieci i życie. Znalazła go, gdy Solomon miał 8 lat. Wtedy odeszła, związała się i została żoną kolejnego mężczyzny, a swoje dzieci zostawiła zupełnie same pod opieką najstarszego brata i najstarszej siostry.

Życie za kozę

Siostra, radząc sobie bardzo dzielnie, jednak będąc jeszcze nastolatką nie dała rady i sama także szybko znalazła męża, co było dla niej ratunkiem, ale i ucieczką z własnego domu. W tym samym czasie umiera też mama. Teraz dzieciaki zostają zupełnie same. Trochę matkuje im najstarszy brat, ale kiedy i jemu życie zaczyna doskwierać ucieka do Arba Minch. Są lata osiemdziesiąte, w Afryce, w dolinie rzeki Omo nie ma dróg, komunikacja zorganizowana nie istnieje, a Arba Minch jawi się jako miasto marzeń: El Dorado, tylko bardzo daleko.

Ucieczka

Ośmioletni Solomon potajemnie wraz ze swoim kuzynem, tym od tego samego ojca, ale matki numer dwa, knuje chytry plan. Obaj chcą uciec i udać się w poszukiwaniu starszego brata i kuzyna do Arba Minch. Pod osłoną nocy uprowadzają kozę, którą sprzedają i za całe „zarobione” 60 birrów (pewnie 5 zł) organizują sobie drogę do wielkiego miasta. Po raz pierwszy widzą wtedy samochód, po raz pierwszy jadą autobusem, część trasy pokonują stopem. Dwóch ośmiolatków podróżujących samotnie do miasta odległego o ponad 200 kilometrów… brzmi jak dramat, a jednak nikt ich nie szuka, nikt nie docieka dokąd poszli, niektórzy żałują kozy…

Życie na śmieciach

Docierają do miasta, które ich przytłacza. Nie mają się gdzie podziać, są głodni, brudni, zmęczeni. Oswajają to miasto i znajdują sobie miejsce do spania pod mostem. Szukają jedzenia na pobliskim wysypisku śmieci. Na pracę, a co za tym idzie na pieniądze, nie mają co liczyć. Brata nie udaje im się namierzyć, nikt o nim nic nie wie. Mijają przydługie miesiące. Chłopcy cudem, choć bez nadziei, trafiają do jaskini poza miastem nad jeziorem. Tu mieszkają rybacy.

Jest brat!

Wśród wielu śpiących tam mężczyzn odnajdują swojego brata. Zostają ciepło przyjęci i nikt nie odprawia ich z kwitkiem. Od razu zatrudniają się przy obieraniu warzyw i gotowaniu posiłków dla rybaków. Z czasem podpatrują także technikę łatania sieci, pomagają, by po kilku tygodniach zarobić swoje pierwsze pieniądze. To zaledwie 20 birrów, czyli 1/3 kozy za miesiąc pracy, ale dla dwóch młodych chłopaków to wreszcie szansa na jedzenie, nowe ubrania, buty.

Praca rybaków

Czas szybko mija, chłopcy awansują do roli rybaków. W wieku zaledwie 11 lat łowią zarobkowo ryby. Ich praca zajmie im 4 lata, jednak zmieni się klimat i zabraknie ryb, będą jako najmłodsi musieli odejść. Najstarszy brat decyduje się wrócić na południe do rodziny, chłopcy zostają. Jednak po kilku tygodniach znowu ciężkiego życia w mieście kuzyn odchodzi. Solomon zostaje sam w wielkim mieście.

W warsztacie samochodowym

Znajduje dach nad głową w przydrożnym zakładzie samochodowym. Szybko wkrada się w łaski gospodarza, który nie dopuszcza go do napraw, ale pozwala czyścić umazane smarem części i polerować elementy do naprawy aut. Z czasem chłopak zdobywa niezbędne doświadczenie. W tym zakładzie poznaje kolegę, który kupił sobie tuk tuka, ale sam nie jest w stanie jeździć nim jako taksówką dzień i noc. Oferuje Solomonowi użyczenie taxi na noc. Chłopak przyjmuje tę pracę, choć zbiega się ona z rozpoczęciem nauki w trzeciej klasie szkoły podstawowej, wszystko zaocznie. Solomon czuje brak umiejętności czytania i pisania. Szybko orientuje się, że przydałby się także angielski. Ma to szczęście, że Arba Minch przyciąga turystów, stara się spacerować za nimi w mieście po to, by poćwiczyć język, po prostu zagadnąć.

Śmiertelny wypadek

Niestety los nie jest do końca łaskawy. Podczas jednego z kursów tuk tukiem, na ulicę wprost pod koła maszyny wychodzi pijany mężczyzna. Niewiele trzeba — po zderzeniu z tuk tukiem, upada, uderza głową o krawężnik i rozcina sobie śmiertelnie głowę. Nie udaje się uratować mu życia mimo podjętej próby reanimacji. Solomon trafia do więzienia. Wyrok to 15 miesięcy pozbawienia wolności. Po 9 miesiącach i 19 dniach (pamięta to bardzo dokładnie) udaje się mu przekazać zebraną kaucję (ok. 100 USD), pomaga mu wspólnik od tuk tuka i Solomon wychodzi na wolność.

Znowu na wolności

Zakład nadal na niego czeka, szkoła także. Dzięki ciężkiej pracy i oszczędnościom udaje się chłopakowi odłożyć dość pieniędzy, by kupić swoją własną maszynę. Stary, ale kolorowy tuk tuk zarabia teraz tylko na Solomona.

Z działu smarów Solomon awansuje do myjni samochodów wypożyczanych turystom. Jest świetny w swojej pracy, przykłada się do niej bardzo i dba ze szczególną troską o kolejne auta.

Marzy mu się, by kiedyś by kupić swoje własne auto, a może nawet założyć wypożyczalnię.

Tak zaczyna się przygoda Solomona z turystyką.

Czytaj relację z podróży po Etiopii

POZNAJ ETIOPIĘ Z ESTA TRAVEL