Kobieta kobiecie nierówna

Arabia z happy endem

Po ostatnim wpisie na blogu odnośnie spięcia z lokalną przewodniczką w Arabii Saudyjskiej dopytywaliście o szczegóły konfliktu, o to, co było potem. W skrócie: wszystko skończyło się happy endem, wypuszczono mnie z Arabii i nie zakazano powrotu. Lekki niesmak jednak pozostał.

Na odczarowanie tamtej opowieści mam inną też z Arabii, bo temat jeszcze bardzo żywy.

Będzie także o Kobiecie, tym razem bohaterką wpisu będzie Baszear. Ale zacznijmy od początku.

Medyna

Mieliśmy lot do Medyny, miasta, które jeszcze do niedawna było tylko w sferze marzeń dla osób niebędących muzułmanami. Wszystko zmieniło się zaledwie kilka lat temu, kiedy następca tronu otworzył Arabię dla turystów. Otworzyła się tylko Medyna, wprawdzie z wykluczeniami w najświętszych miejscach, ale zawsze coś. Obawiałam się zwiedzania tego miasta, jak każdego, które skoncentrowane jest na pielgrzymach. A tych dociera tutaj w ciągu roku grubo ponad kilka milionów, samo miasto do małych też nie należy. Jakaż była niespodzianka i ulga gdy przy taśmie, kiedy odbieraliśmy bagaże mój lokalny przewodnik przedstawił mi dziewczynę Baszear, która miała spędzić z nami cały dzień i pokazać nam Medynę.

Baszear

Przede mną stała całkiem spora, ubrana w czarną abaję młoda dziewczyna. Mocny i zdecydowany uścisk dłoni mówił więcej niż milion słów. Już wiedziałam, że będzie super. Baszear jest licencjonowanym przewodnikiem po Medynie, czasem towarzyszy grupom także w AlUla. Oprowadza głównie grupy arabskie, Saudyjczyków, ale sporadycznie także grupy zagraniczne z Ameryki, Włoch, Francji. My jesteśmy jej pierwszą grupą z Polski.

Dziewczyna energicznym krokiem przemierza halę lotniska, wcześniej dyskretnie sprawdza, czy jesteśmy odpowiednio ubrani. Przed wyjazdem, do Medyny w szczególności, nasłuchaliśmy się i naczytaliśmy opowieści, że ubiorą nas obowiązkowo w czarne abaje, niektórzy straszyli nawet zasłonięciem twarzy. A tymczasem skromny strój, przesłaniający całe ciało, długie sukienki, spódnice, szerokie spodnie i bluzki bez dekoltu oraz bez krótkich rękawków przechodzą wewnętrzną kontrolę jakości. Chusta na głowę tylko w meczetach.

Od razu ruszamy do autobusu. Baszear mości się razem ze mną na przednim siedzeniu. Zadaję Jej mnóstwo pytań, a Ona widzę, że rozumie, ale nie wszystko może od razu opowiedzieć. Posiłkuje się telefonem, opisuje w nim po arabsku historię odwiedzanych miejsc, a telefon tłumaczy to na angielski.

Oczywiście w kontekście zwiedzania całego kraju to raczej słaby sposób na oprowadzanie, ale gdy połączę moją wiedzę, z informacjami od przewodniczki wychodzi całkiem sporo informacji o odwiedzanych miejscach.

Dziewczyny w grupie wraz ze mną odżywają. Baszear zagoniła całą sobą naszego męskiego opiekuna w kąt. Przejęła gładko i bardzo naturalnie dowodzenie nad grupą. Jest wielofunkcyjna, kontroluje kierowcę, wskazuje mu drogę, odpowiada na moje pytania, pisze w telefonie tekst po arabsku.

Czuć moc i energię

Przy pierwszym meczecie wykorzystujemy w pełni możliwości przewodniczki, wprowadza nas do żeńskiej części meczetu. Wreszcie możemy zobaczyć, jak to wygląda od środka. Wie dokładnie co nam wolno, czego nie, czujemy się na pewnie i zdecydowanie.

Przed najważniejszym Meczetem Proroka dokładnie wskazuje nam miejsce, dokąd możemy wchodzić, oglądać i robić zdjęcia. Lubię taki styl oprowadzania, jest wartko, szybko, konkretnie. Nagle znika, wraca z kubkami świętej wody ze źródła Zam Zam. Takie małe gesty od siebie, a ujmują nas całkowicie. Jesteśmy głodni zakupów, do tej pory nie było szans na żadne sprawunki. Wystarczy, że wspominam o tym przewodniczce, a Ona już ma plan, jak spod ziemi wyrasta sklep z perfumami arabskimi. Domyślacie się, czym kończy się wizyta głodnej zakupów grupy w pachnidłach. Wychodzimy objuczeni torbami z wielkimi opakowaniami flakonów z arabskimi wonnościami. Obok jest miejsce na kawę. Baszear siada ze mną przy stoliku.

Kobieta w Arabii Saudyjskiej

Muszę wykorzystać tę okazję, muszę zapytać, jak wiedzie się kobietom w Arabii Saudyjskiej. Jesteśmy same. Wydaje mi się, że Baszear czuje się komfortowo z moimi pytaniami, odpowiada na wszystkie, nie ogląda się nerwowo, sprawdzając otoczenia. Rozmowa jest zwykłą sympatyczną i szczerą rozmową dwóch koleżanek.

Historia Baszear

Wyszła za mąż z miłości, miała zaledwie 20 lat. Urodziła dość szybko córeczkę. Zaledwie po roku od narodzin dziecka, podjęła bardzo odważną decyzję o rozwodzie. Niestety mąż okazał się nieuczciwy i pracując jako pielęgniarz w lokalnym szpitalu, spotykał się z wieloma kobietami.

Baszear podkreśla wspaniałą postawę swojego taty, który po wysłuchaniu córki odbył rozmowę z jej mężem i wynegocjował dla niej rozwód. Kolejne trzy lata odchowywała dziecko dla męża, córeczka została z teściową. Baszear może widywać się z nią tylko w ustalonych terminach, podczas przerw szkolnych i wakacji. Pierwsze lata były dla niej bardzo trudne, nie radziła sobie z tym.

Podjęła decyzję o pracy. Najpierw pracowała w hotelu w Medynie, potem zdecydowała się na kolejny krok i wyrobiła uprawnienia przewodniczki. Jest w pełni samodzielna. Mieszka z rodzicami, teraz tylko mamą, bo tata odszedł przed rokiem. Dzieli mieszkanie także z młodszą siostrą, która studiuje na politechnice. Były mąż ma już dwie kolejne żony i dwójkę kolejnych dzieci. Czasem spotyka się z ich wspólną córką. Nie pytam o nic więcej. Baszear snuje swoją opowieść sama. Mam łzy w oczach, staram się je ukryć za okularami, przede mną siedzi dzielna, dumna Saudyjka, która wygrała siebie. Kiedy mówi o córce, drży jej delikatnie głos, ale szybko wraca do zdecydowanej barwy tonu.

Baszear, jak tylko pozwolono kobietom na prowadzenie samochodu w Arabii (uwaga! dopiero w 2018 roku), wyrobiła prawo jazdy i siadła za kierownicą. Kupiła sobie własne auto, jeździ dużą Toyotą od dwóch lat.

Marzy o prawdziwej miłości. Po tym jak sparzyła się pierwszy raz, jest bardziej ostrożna. Liczy, że może w pracy znajdzie przyszłego męża. Ma teraz 30 lat, marzy o kolejnym dziecku.

Opowiadam jej historię w autobusie, oczywiście za zgodą Baszear. Wszyscy milkną. Staje się nam dużo bliższa niż przed opowieścią.

Jemy razem kolację, od razu widać damską rękę przy wyborze dań. Baszear śmieje się, że zna się na kuchni i lubi gotować, jeść także, co widać po jej posturze.

Wspólny wieczór

Rodzi się szalony pomysł, który sprawia wielką frajdę i mi i Baszear. Ruszamy wieczorem do miasta. Plan jest taki: zabieramy naszą całą grupę. Baszear przyjedzie po nas swoim samochodem i zamówimy Ubera. Pojedziemy do Medyny nocą, by zobaczyć Meczet Proroka wieczorem z tarasu pobliskiego hotelu, a potem jedziemy na sziszę (fajkę wodną).

Niemal wszyscy podchwytują pomysł. Punktualnie o 20:00 roześmiane oczy Baszear witają nas w drzwiach hotelu. Zaprasza nas do swojej Toyoty i do Ubera, oczywiście łamiemy przepisy i siedzimy jedna na drugiej, a Baszear prowadzi pewnie i bardzo płynnie auto. Jesteśmy dumne razem z nią.

Medyna nocą i szisza

Widok okazuje się super, podchodzimy jeszcze raz do Meczetu. Już wiem, co tak bardzo mi się w Niej podoba: da się wszystko, nie ma żadnych problemów i żadnych kłopotów. Po prostu działamy.

Szisza okazuje się zaproszeniem do innego świata. Baszear zabiera nas gdzieś, do klubu, wejścia strzeże ochroniarz kulturysta. Na parkingu same wyśmienite auta. Wchodzimy i robimy wielkie oczy. Za płotem tego miejsca sporo młodych dziewczyn, wszystkie w abajach, niektóre z nich mają odsłonięte twarze, inne nawet odkryły kosmyk włosów. W łazience salon piękności, dziewczyny malują się, poprawiają makijaż, perfumują. Są i mężczyźni, kilku z nich miesza się z kobietami, zdecydowana większość siedzi na pufach przed wielkim monitorem, gdzie akurat oglądać można mecz. Palą sziszę.

Baszear zaprasza nas do patio, gdzie możemy siedzieć przy stolikach albo w basenie, tak, tak – w basenie. Oczywiście wybieramy basen, mamy nieckę oblaną wodą, wszystko jest pięknie podświetlone. WOW, nie możemy się napatrzeć na zupełnie inną Arabię, do tego w Medynie.

Zamawiamy herbatę, soki z guawy i sziszę.

Siedzę obok Baszear, pytam, czy chce ze mną palić sziszę. Wiem, że chce. Prosi tylko, by siedzący naprzeciwko Marek przesiadł się obok, by mogła odsłonić twarz. Ale robi się wspaniale i ciepło. My rozbawieni, zadowoleni z takiego niesamowitego wieczoru. Ja i Baszear prowadzimy rozmowy w kuluarach.

To był niesamowity wieczór

Kończymy nasz wypad do miasta grubo po północy.

Baszear i Uber odwożą nas do hotelu.

To było niesamowite spotkanie i niesamowity wieczór. Dał nam wiele odpowiedzi, ale i pokazał Arabię, jakiej mogliśmy nie zobaczyć. Ominęłoby nas bardzo dużo.

Wyściskałyśmy się z Baszear przed hotelem. Panowie elegancko skinęli z podziękowaniem z odległości.

Trzymamy kciuki za marzenia Baszear. Nieprzypadkowo spotkaliśmy się z Nią w przeddzień Walentynek, i choć w Arabii obchodzone są tylko śladowo i raczej w pogoni za amerykańską modą, to wierzymy, że to był dobry znak.