Skoro urodziny ESTY obchodzimy już od tygodnia to czas zajrzeć za kulisy naszej pracy. Opowiem Wam jak różne historie stoją za zespołem ESTY i jak różne drogi prowadzą do pracy w biurze podróży.
„Na Kolegę albo na Koleżankę” – siła poleceń
O Marysi, Ewie i Kasi – czyli jak jedna rekomendacja potrafi zmienić wszystko.
Pierwszy sposób to „na Kolegę albo na Koleżankę”. Czyli ktoś, kogo znam, zna kogoś, kogo ja jeszcze nie znam, ale mój znajomy widzi w nim potencjalnego kandydata na pilota wycieczek, bo to przecież praca marzeń. Tak poznałam Marysię, polecił Ją Kolega Borys z radia. Umówił nas i dopilnował, żebyśmy się spotkały. Pamiętam jak dziś naszą rozmowę. Dla mnie ogromny stres i odpowiedzialność, bo to były same początki biura i pierwsze podejście do tego, by komuś powierzyć prowadzenie moich imprez, a Marysia nigdy wcześniej nie pilotowała żadnych tras. Znała świetnie kilka języków i jak się szybko okazało, podbijała świat, ale i serca naszych turystów.
Podobnie poznałam Ewę, którą poleciła mi już pilotująca u nas trasy Ania. Przyznaję to droga na skróty dla mnie, mocna rekomendacja osoby, która cenię i znam, to złoty bilet dla nowej osoby. Na spotkaniu z Ewą okazało się, że Jej paszport jest już nieważny a wyjazd tuż tuż. Tak nam obu zależało, że zdążyłyśmy i z nowym paszportem i z przygotowaniami do wyjazdu. Ewa lata z nami do dzisiaj.



„Na Przyjaciółkę” – zaufanie to podstawa
Natalia, Karola, Iza i Małgosia – swój człowiek w zespole to skarb.
I trochę jak w wierszu o rzepce, Ewa „przyniosła” ze sobą do biura Kasię. Obie Dziewczyny pracują ze sobą na co dzień, a teraz także planują swój kalendarz, ustawiając wyjazdy, które pilotują dla nas. Kasia urzekła mnie tonem swojego głosu, do dzisiaj uwielbiam Jej słuchać.
Natalię poleciła Karola, Iza Małgosię, lubię te „polecajki” swoich Koleżanek, Przyjaciółek, Rodziny. Zawsze to swój człowiek w zespole. Bardzo często osoby aspirujące do pracy jako pilot podglądają przygody i charakter pracy pilota inspirując się do tego stopnia, że same chcą spróbować swoich sił.



„Na Męża” – historia Weroniki
Z chóru, przez logo, do social mediów. Najlepszy przypadek z przypadku.
Mamy kolejny sposób „na Męża”, najlepszy, bo trwa już ponad 8 lat. Tak zdobyłam skarb w zespole czyli Weronikę. Przemo – Mąż Werki, którego poznałam w chórze, no nie tak dosłownie, ale dzięki znajomości z Asią opiekującą się chórem trafiłam na Przema szukając osoby, która wymyśli mi logo i zbuduje stronę internetową, to on polecił mi swoją Żonę, kiedy przed laty siedząc z Nim przy stole i liftingując stronę internetową wspomniałam, że pracy sporo a ja potrzebowałabym wsparcia i pomocy, by godzić prowadzenie biura z pracą w terenie. Pamiętam jak dziś, Przemo podniósł tylko lekko wzrok i zapytał:
– A moja Werka?
Za nami lata współpracy, media społecznościowe to Werka, pomysły graficzne, newslettery, relacje, filmiki, rolki… Jak ja się cieszę.



„Z przedszkola” – czyli historia Asi
Kiedy rekomendacja przychodzi… od taty znajomego z przedszkola.
Ciekawa jest historia Asi, bo trafiłam na nią w przedszkolu. No nie tak dosłownie, ale pośrednio. Po latach od przedszkola zadzwonił do mnie Tata Franka, z którym Basia (a ma już 15 lat) chodziła razem do przedszkola. Wychwalał Asię. Historię Jej najpierw opisał w krótkiej wiadomości w mediach społecznościowych i wysłał mi do przemyślenia. Mówił o Asi: diament, młoda energiczna osoba, wychwalał Jej profesjonalizm, rzetelność, oddanie ale w … ubezpieczeniach. Asia na pierwszym spotkaniu ze mną poza bardzo miłą rozmową dosiadła się do rodzinnego wspólnego obiadu i … jest z nami w zespole zarówno jako pilot jak i wsparcie w biurze. Prowadzi wyjazdy jeden za drugim, wszystko co mówił Grzegorz okazało się prawdą.



„Z lekcji włoskiego” – odkrycie potencjału
Jak Kasia przeszła od nauczycielki do pilotki z włoską duszą.
Gdybyście myśleli, że zapisując się na lekcje włoskiego z OLX nauczycie się tylko języka, to jesteście w błędzie. Kto się uczy języków na wyższym niż podstawowy poziom wie, że żeby mówić trzeba ćwiczyć i to sporo. Kiedy skończą się podręcznikowe tematy o ekologii i zdrowiu oraz głodzie na świecie zaczyna się ćwiczyć opowiadając o sobie, swojej rodzinie, pracy. Nauczyciel nie pozostaje dłużny, bo czymś studenta też musi raczyć. I tak od lekcji włoskiego po pilotaż, Kasia, której byłam uczennicą wyjawiła mi kiedyś, że skończyła kurs pilotażu i myślała o prowadzeniu grup, ale nigdy nie podjęła tej pracy. Wyczekałyśmy na dobry moment. Nie ma sobie równych na trasach we Włoszech. Miasta, góry, kuchnia, wino – co sobie życzycie. Włoska krew w Niej płynie. I wielka sympatia pomiędzy nami.



„Z maila bez CV” – Ania i Karola
Minimalizm w słowach, maksimum pasji i kompetencji.
Ania i Karola – Dziewczyny dołączyły do mnie w bardzo podobny sposób. Pamiętam krótkiego maila od Ani. Żadnych ozdobników, upiększaczy, żadnego CV w załączniku. Sam konkret, Ania dopiero co wróciła z podróży dookoła świata i zadeklarowała chęć prowadzenia moich grup. Spadła mi z nieba, spotkałyśmy się w jednej z poznańskich kawiarni, ja w zaawansowanej ciąży. Przeżyłyśmy wspólnie cztery kolejne ciąże (każda po dwie własne) łącząc je z lataniem i pilotowaniem po świecie. Ania jest specjalistką uniwersalną, każdą imprezę poprowadzi celująco. Uwielbia trudne i nowe kierunki.
Karola usłyszała o moim biurze od turystów (dziękuję Wam bardzo!!!!) z którymi była w Indiach i w Nepalu, zdecydowała się na krótkiego maila. Od razu brzmiał inaczej niż wiele wiadomości z chęcią podjęcia pracy jako pilot. Umówiłyśmy się w Parle – kawiarni w centrum Poznania. Pierwsza rozmowa wcale nie dotyczyła standardów pilotażu, rozmawiałyśmy ze sobą jakbyśmy znały się od lat. To był cudowny zbieg okoliczności, Karola jest z nami kawał czasu i ma tylko same udane imprezy za sobą.



„Z Instagrama” – pilotki zainspirowane
Dziewczyny, które same się zgłosiły, bo ESTA je porwała.
Dobrze wiedzieć, że nasza praca i widoczność w sieci inspirują i intrygują. Stawiamy na autentyczność, kobiecy zespół, egzotyczne kierunki, relacje na żywo, filmiki, sporo postów, to ciekawi nie tylko turystów ale także potencjalne pilotki. Zainspirowane naszą historią i naszym stylem prowadzenia biura trafiły do mnie Iwona, nowa Kasia, także kolejna Ania. Obserwowały nas, dopingowały by stać się w końcu częścią tego zespołu. Dziewczyny dobrze wiedzą jak wyglądają nasze trasy w sieci, a i miały okazję się przekonać jak to jest w realu.

„Z dawnych czasów” – powrót Agi
Egipt, Mazury i wspólna miłość do arabskiego świata.
Czasem warto szukać najbliżej siebie, tak było z Agą. Pracowałyśmy wspólnie w dawnych czasach kiedy jeszcze nie miałam Esty, tylko pilotowałam wyjazdy dla innych biur podróży. Kiedy ja odchodziłam na swoje, Aga pilotowała podobne kierunki, nigdy nie znałyśmy się zbyt dobrze. Poza krótkimi spotkaniami w ciągu roku nie miałyśmy kontaktu. Ale kiedy potrzebowałam najlepszego zmiennika na mój ukochany Egipt zdobyłam numer telefonu od Agi, a potem były już tylko same szczęśliwe trafy. Aga podjęła rozmowę, pochodzi jak ja z Mazur, urodziła się w Morągu, gdzie ja spędzałam każde swoje wakacje u mojej ukochanej Babci, podobnie jak ja kocha kraje arabskie, w tym dzielimy miłość absolutną do Egiptu. Fachura najwyższych lotów.



„Z biura w teren” – historia Moni
Zamiast przy biurku – w samolocie. Rekrutacja przez korek i telefon.
Czasami można odpowiedzieć na ogłoszenie na pracownika biurowego a zostać wypchniętą w świat, dosłownie. Tak było z Monią, znałyśmy się, ponieważ przed kilku laty Monia była uczestniczką naszego wyjazdu. Zapamiętałam Ją jako bardzo mocny charakter, na odprawie była idealnie przygotowana do trasy. Kiedy odpowiedziała na ogłoszenie, a ja miałabym zamknąć Ją w biurze przy biurku, nic mi nie pasowało. Nie dotarła na spotkanie na żywo, bo utknęła w korku pomiędzy Bydgoszczą a Poznaniem. Odbyłyśmy rekrutację przez telefon. Powiecie, że nie ma przypadków? A właśnie, że są. Monia jako pilot jest super.


„Z sąsiedztwa” – Gosia z Puszczykowa
Skrupulatność, urok i wyjazdy niespodzianki za moimi plecami.
Gosia umówiła się ze mną, bo znała nas z sieci, poza tym jest z Puszczykowa, a to miejsce gdzie mieszka Werka i to już dawało Jej fory. Spotkałyśmy się w biegu, to znaczy ja biegłam, bo Gosia czekała na mnie w kawiarni pod bankiem. Najpierw myślała o pilotowaniu grup, ale uznałyśmy w trakcie rozmowy, że potrzebuję Kogoś kto lubi siedzieć w sieci i przeszukiwać internet, łowić najlepsze restauracje, hotele, pisać i tłumaczyć programy. Odpowiedzią jest Gosią. Ostatnio usłyszałam, ze jesteśmy już ponad 2 lata razem – kiedy to minęło? I co roku czekam na swoje urodziny, bo za moimi plecami to Gosia tworzy z moim Maciejem wyjazd niespodziankę. Jest zawsze wszystko na tip top.



„Ze sklepu z kolorami” – Maja
Jak modowy gust połączył nas w zawodowej przygodzie.
Czy wiecie, ze czasami wspólny sklep łączy ludzi? Wystarczy chodzić w to samo miejsce, znać właścicielkę i już. Podkreślam, ze sklep nie jest byle jaki, przypadkowy, tylko kolorowy i oferujący modę dla osób lubiących odważne barwne ubrania. Dzięki temu, że „lubimy się” z właścicielką sklepu Paulą w sieci, w odpowiedzi na ogłoszenie na Instagramie trafiła do nas Maja. Odbyła u nas krótki staż, przeszła surowe testy pod okiem Asi i od dwóch tygodni mamy Maję w zespole. Nigdy bym sama nie trafiła na Maję. Połączył nas kolor, słodycze, i czekam na to, co jeszcze.
„Z odpowiedzi z przytupem” – Martyna
Z maila do biura i w teren – energia, precyzja, estowe worki.
Brawurowo i z przytupem do zespołu dołączyła Martyna. Do dzisiaj pamiętam Jej zadziorną i oryginalną odpowiedź na nasze ogłoszenie o dodatkowej osobie do pomocy. Nagłówek nie pozostawiał złudzeń:
– To mnie szukacie – napisała Martyna i słusznie założyła, że muszę się odezwać.
Zadzwoniłam, odbyłyśmy rozmowę, zamilkłam na chwilę. A kiedy ilość obowiązków docisnęła mnie i to mocno, sięgnęłam po telefon. Martyna odebrała, i następnego dnia siadła do biurka. Niczego nie musiałam objaśniać, tłumaczyć, wszystko poszło samo. Praca w biurze i pilotowanie idą ze sobą razem i ten układ sprawdza się wyśmienicie. No i te worki Esty spod ręki Martyny – majstersztyk!



„Z pozycji uczestnika” – Karoliny razy dwa
Gdy uczestniczki wyjazdów stają się przewodniczkami.
Czasem nasza praca w terenie inspiruje naszych Gości. Może to kwestia imienia, bo mamy dwie Karoliny, które podpatrując naszą pracę podjęły decyzję o prowadzeniu grup. Obie przyznają, że nigdy nie planowały bycia pilotem wycieczek, ale posiadając doświadczenie w podróżowaniu na własną rękę, znajomość języków, otwartość na ludzi są idealnymi kandydatkami do tej pracy. Świat stoi dla nich otworem.
Każda inna – wszystkie wyjątkowe
To, co najważniejsze w naszym zespole, to ludzie. Styl, pasja, autentyczność.
Ale miło było powspominać nasze początki, każda dziewczyna w zespole wnosi swój styl, swoją odrębność, każda robi kawał dobrej roboty.
Najcenniejsze są nasze relacje i kontakty, które pojawiają się nie z naboru, bez castingów i analizowania kompetencji. To praca pisana pasją i miłością do świata. Choć brzmi górnolotnie, to sprawdza się w praktyce. Dziękuję za wszystko!
Dziękuję, że jesteście
Bez castingów, bez naborów – tylko serce, relacja i miłość do świata.





