Dzień 1 dniem technicznym w chmurach

[su_carousel source=”media: 113,114″ link=”lightbox” title=”no”]

Zjeżdżamy się do Warszawy z różnych miast w Polsce. Mamy Szczecin, Kraskowo, Warszawę, Poznań,  Kraków ale jest i zagranica Szwajcaria i Niemcy. Bardzo mocno grupa się nam złożyła. Odprawa na lotnisku dzisiaj wyjątkowo mało sprawnie mimo wcześniejszej odprawy on-line czekamy w kolejce na nadanie naszych bagaży. Potem już tradycyjnie kolejka kontroli bagażu i jesteśmy w hali odlotów. Samolot pełniusieńki, ani jednego wolnego miejsca. Paryż wita nas zachmurzonym mocno niebem i za oknami samolotu szaroburo. Ale my tu tylko przelotem, za chwilę przesiadamy się i lecimy do Casablanki.

Tam wprawdzie też tylko 14 stopni ale o 22:00. Jutro spodziewamy się słońca i wyższych temperatur. Choć jeszcze w zeszłym tygodniu padało nawet tutaj, to raczej niespodziewana pogoda jak na Maroko i prawie marzec, ale anomalia pogodowe dotarły także tutaj.

Kontrola naszych paszportów odbywa się szybko i z humorem, panowie wypytują o różne rzeczy ale bardziej bo chcą niż że muszą. Tak dla podtrzymania rozmowy ciągną nas za język. Nic dziwnego poza naszą „białą” grupą turystów przyleciała na pokładzie tego samego samolotu bardzo liczna i bardzo głośna grupa Chińczyków.

Bagaże są tym razem w komplecie, mimo tego, że obstawaliśmy, że może być różnie bo nasze ostatnie doświadczenia z tą samą linią lotniczą i z Paryżem były bardziej dramatyczne, dzisiaj po dłuższym oczekiwaniu karuzela wypluła wszystkie nasze walizki. Tu należne pochwały dla kilkorga z nas, wymienione osoby na pewno wiedzą o kogo chodzi, bagaże rozmiarów walizki podręcznej, i to na cały pobyt w Maroko czyli najbliższych 12 dni.

Droga z lotniska do hotelu zajmie nam tylko pól godziny, ulice prawie puste, spokojnie tu teraz i cicho. Jutro na pewno będzie inaczej, Casablanca rano ruszy do pracy. A my na północ do Rabatu.

Relacja z wyprawy do Maroko oraz galeria zdjęć dostępna na stronie ESTA Travel