[su_carousel source=”media: 770,771,772,773,774″ link=”lightbox” title=”no”][su_carousel source=”media: 381,377″ link=”lightbox” title=”no”][/su_carousel]
Słabość do Egiptu
Pamiętam lata temu kiedy po raz pierwszy zwiedzałam Egipt, a była to intensywna trasa objazdowa i codziennie przemieszczaliśmy się dalej i dalej zwiedzając coraz to nowe zakątki kraju, kiedy dotarliśmy do Asuanu nocą jechaliśmy jeszcze do Abu Simbel. I wtedy za czasów patroli policyjnych, konwojów, przeganiania nas na tempo po zabytku stanęłam przed imponująca świątynią z tęsknym wzrokiem rozlanym nad Jeziorem Nasera i wielkim żalem, że dalej już nie możemy jechać. Tam był już Sudan, tu kończyła się nasza wycieczka po Egipcie.
A do tego przewodnik, który snuł bardzo ciekawe opowieści o Nubii i kolejnych wielkich świątyniach i piramidach, które znajdują się właśnie dalej przy kolejnych kataraktach rozbudzał jeszcze bardziej tęsknotę za nieznanym.
Ahmed z Sudanu
Potem współpracowałam z kontrahentem w Egipcie Ahmedem, który urodził się i wychował w Sudanie. Niestety sytuacja w kraju zmusiła go do wyjechania i szukania pracy gdzie indziej. Wybrał Egipt, przeniósł się do Kairu, gdzie pracował w biurze podróży. Był zupełnie inny od swoich Kolegów Egipcjan, którzy asystowali mi w czasie moich wypraw. Smukły, wręcz tyczkowaty, bardzo wysoki, zdecydowanie ciemniejszy niż Egipcjanie, zapamiętałam też jego wielkie sarnie oczy. Ale to tylko wygląd, Ahmed miał też inny charakter. Nie był typem frontmena, za to poruszał się za mną jak cień, zawsze wiedział kiedy mnie chwycić za ramię i tym samym uratować przed pędzącym autem, kiedy podsunąć dłoń bym nie wpadła do Nilu, co kupić by na pustyni było co jeść, albo jak rozstawić namioty by nie zasypało nas nocą piachem, nie lubił palić sziszy. Był dumny ale spokojny, honorowy ale bardzo odważny.
Kiedy oboje w tym samym czasie postanowiliśmy otworzyć własne biura podróży nadal współpracowaliśmy ze sobą. Pamiętam tę jego tęsknotę za krajem, za Mamą, a miał już wtedy 28 lat, za Rodzeństwem. W Sudanie znalazł swoją miłość, Leila jest piękną zakwefioną wprawdzie Sudanką, ale jej przejmujące ciepłe oczy zdradzają piękno zewnętrzne. Jest kolorowa, nosi się w pięknych wzorzystych sukniach i zwojach upiętego misternie materiału. Oboje są romantyczni, spacery wzdłuż Nilu, misie pluszowe na Walentynki, czerwona róża na urodziny – to zapamiętałam. Mieszkają w Kairze.
I właśnie Ahmed obiecał, że koniecznie zabierze mnie kiedyś do swojego kraju. Bo Egipt jest piękny a wiedział o mojej słabości do tego kraju, chciał jednak spróbować przekonać mnie do Sudanu. Wymieniał i na palcach obu rąk wyliczał atrakcje Sudanu: piramidy, świątynie, cmentarzyska, Nil, niezbyt ciepło mówił tylko o stolicy, bo duża, bo brudna, bo nieciekawa.
Była jeszcze lektura „W pustyni i w puszczy”, był „Czarny faraon” , było wiele zabytków z listy Unesco.
Nareszcie tam dotrę
Przez chwilę konflikt pomiędzy Sudanem a Sudanem Południowym pokrzyżował mi plany wyjazdu, ale przesunął je na szczęście tylko w czasie. Teraz lecę tam razem z grupą, na przetarcie szlaku.
Wyobrażam sobie jak buchnie to ciepłe powietrze zaraz po wyjściu z samolotu. Chartum czeka na nas z 40 stopniami, na szczęście lądujemy w środku nocy, będzie ich tylko 25!!!
Zamykam oczy i widzę obrazki z południowego Egiptu, szeroka bardzo błękitna wstęga Nilu, rzeki cudu, z pojedynczymi palmami na brzegach, wioskami rozciągniętymi wzdłuż rzeki, osiołkami, poletkami uprawnymi, życiem skupionym na zaledwie kilku metrach po jednej i drugiej stronie. Tego spodziewam się teraz także tutaj. Chciałabym posmakować suszonych daktyli najlepszych na świecie z herbatą miętową lub kawą z kardamonem. Chciałabym wsiąść do feluki i o zachodzie słońca popływać zyg zakiem po Nilu. Marzy mi się świątynia jedna i druga bez tłumu turystów z malowidłami na wyciągnięcie ręki i to nie za szybą czy w książce albo w muzeum w Paryżu czy w Warszawie, tylko tam na miejscu.
Ciekawa jestem też odmiany arabskiego. Dobrze zapamiętałam tę z Egiptu, czy ta będzie podobna? Czy przypomnę sobie całe zdania, może tylko słowa?
Już czekam na dzieciaki, które z pewnością będą nam towarzyszyć i to pewnie codziennie, zwabione ciekawością podejdą do namiotów czy naszych obozowisk by nas podejrzeć, zagadnąć, wziąć za rękę i chcieć oprowadzić po okolicy a może nawet zaprosić do własnego domu.
Pamiętam jeszcze suchy zapach glinianych domów, które dawały przyjemne schronienie podczas upalnych dni wewnątrz, taki piaszczysto – gliniany posmak pyłu szmerzący w ustach. Nawet za tym tęsknię.