[su_carousel source=”media: 500,501,502,503,505″ link=”lightbox” title=”no”][su_carousel source=”media: 381,377″ link=”lightbox” title=”no”][/su_carousel]
Kuchnia na Bali
Porażka śniadaniowa
Jadamy w bardzo różnych miejscach. Zaczęliśmy mało szczęśliwie śniadaniami w naszym hotelu, które okazały się nader skromne i mało urozmaicone. Ale po krótkiej rozmowie z obsługą hotelu i zostawieniem listy produktów których nam brakowało następnego dnia śniadanie było już bardziej urozmaicone. Nadal jednak mało lokalne. Dla dzieci to akurat było atutem, że miały przynajmniej na początek dnia swoją ukochaną nutellę i płatki z mlekiem. My kusiliśmy się na lokalne owoce, choć częstowano nas bardzo zachowawczo tylko bananami, arbuzem, ananasami i papają, a pamiętam że Indonezja jak żaden inny kraj gościła nas zawsze najbardziej egzotycznymi owocami na świecie.
Pyszne lunche
W porze lunchu zaglądaliśmy do restauracji poza hotelem. Znowu te z polecenia zawsze były prawdziwa niespodzianką. Nie tylko gościły nas po królewsku to jeszcze urzekały wystrojem i lokalizacją, oraz widokiem. Choć pierwszą z nich wybraliśmy zupełnie przypadkowo, miała cudny widok na pola ryżowe w blasku zachodzącego słońca. Oczywiście na stole każdorazowo mieliśmy ryż, warzywa i mięsko, najczęściej kurczaka. Nasi Goreng czyli danie narodowe Indonezji to właśnie zasmażany ryż z warzywami (kapusta, marchewka, pak choi, groszek, cebulka)do tego kawałki smażonego jajka i drobno pokrojony smażony kurczak.
Z takiego ryżu formuje się kupkę (najczęściej kształt małej miseczki odwróconej do góry dnem) na to kładzie się jajo sadzone, a obok może być kawałek kurczaka, często nóżka, albo szaszłyczki z kawałeczków kurczaka z sosem z orzeszków ziemnych, prawie zawsze podawane są też prażynki krewetkowe.
Kaczka z Bali
Takie danie zamawialiśmy wielokrotnie i zawsze smakowało i wyglądało ciut inaczej, idea wprawdzie była zawsze taka sama, jednak smak różny. Podobne mieszanki były z makaronem, jeszcze inne miały więcej mięsa, inne były bezmięsne. Kolejna przystawka gado gado to mieszanka warzyw i tofu, zawsze bez mięsa, do tego sos do maczania niczym dip. To czasami bywało na tyle małe, że można było to traktować jako przystawkę, innym razem podawano nam suto obłożony talerz z mnóstwem różnych smakołyków i sosami do wyboru. Oczywiście nie brakowało także kaczki, która jak się okazała jest tutejszym daniem balijskim. Przyznaję się, to już moja piąta wizyta na Bali i jakoś nigdy wcześniej na to nie zwróciłam uwagi, tym razem od pierwszego posiłku wiedzieliśmy, że kaczka tutaj smakuje wyjątkowo. I rzeczywiście próbowaliśmy jej w polecanej restauracji gdzie smakowała wybornie, zarówno w całości podana jako mięciutkie piersi z kaczki czy kawałki mięska smażone jako stir fry. Mniej szczęścia mieliśmy przy crispy duck, która była wysuszona na wiór, i choć zganiliśmy to na garb lokalnej bardzo komercyjnej jadłodajni, przekonaliśmy się, że takie suche wiórki kaczki to tutaj smakołyk, mało tego w jednej z polecanych restauracji każdy szanujący się gość zamawiał właśnie takową crispy duck. Cóż inny kraj, inne smaki.
Mieliśmy jeszcze do spróbowania grillowanego w całości prosiaczka ale to dopiero przed nami. Zajadałam się nim kiedyś z okazji okrągłych i wyjątkowych urodzin jednego z kolegów, specjalnie przygotowywany, długo pieczony z nadzieniem był rzeczywiście wyborny może i tym razem będzie ku temu okazja.
Smakołyki dla dzieciaków
Warto wspomnieć, że Bali oferuje zawsze także dania dla dzieci. I choć Nasi Goreng czy inne nudle mogą być bardzo smakowite i pięknie podane to i tak nie minie nas pytanie o pizzę, pastę czy smażone paluszki rybne albo drobiowe.
Nawet jeśli nie ma ich na co dzień w karcie zapytani o nie kelnerzy dopytują w kuchni i najczęściej znajdują pomysł i sposób jak ugościć także dzieciaki. Nigdzie nie mieliśmy takiej sytuacji by nie móc znaleźć czegoś dla dzieci, nigdzie też one nie zostawiły dań nietkniętych marudząc że jest niesmaczne albo niedobre. Wręcz przeciwnie.
A gdzie deser?
Z deserami krucho. Lody drogie i nasze. Ciasta to albo inspiracje z Europy (tiramisu, creme brulee, mouse chocolate) albo z Ameryki Apple Pie, czy Brownie, niestety bez szału i tu akurat zachwytu brak. Zdarzają się dobre naleśniki, szczególnie te cienkie stylizowane na francuskie crepy.